strona XII


Kilkuletni pobyt Herkusa w Rzeszy dobiegał końca. Na obcej ziemi przeżył czas metamorfozy z podrostka w dorosłego, pełnego energii mężczyznę. Z kraju doszły go wieści o podpisaniu pokoju w Christburgu. Miał dosyć życia na krzyżackim chlebie. W ojczyźnie czekała go posiadłość, którą powinien przejąć z rąk ojca, podobnie jak przywództwo w klanie Montemidów. Według niektórych domysłów Herkus powrócił do Natangii już z żoną. Miała to być Niemka o imieniu Krystyna. Na pewno Herkus był człowiekiem dwóch kultur: pruskiej i niemieckiej. Jego życie stanęło na krawędzi różnych światów. Miał nadzieję, że własny lud i Krzyżacy odnajdą sposób na współistnienie - tyle wysłuchał nauk o miłości bliźniego. Szczerze pragnął spokoju dla swych lesistych włości. Po powrocie odbudował zniszczone w czasie pamiętnych walk lauksowe grodzisko i pilnie śledził, co dzieje się w okolicy.
Tymczasem Krzyżacy otrzymali od papieża Aleksandra IV pozwolenie na przyjmowanie w swe szeregi każdego, kto by o to zabiegał. Oddziały zakonne zapełniły się ludźmi bezwzględnymi i okrutnymi, kondotierami*, dla których wojna była ulubionym żywiołem. Krzyżacy mieli zamiar zdobyć Sambię i rozpoczęli akcję werbunkową w całej Europie. Monte rozumiał złożoność sytuacji: z jednej strony niecne postępowanie, np. Gedune z rodu Kandeminów, który potrafił wyjawić krzyżowcom plany obrony półwyspu sambijskiego, a z drugiej cicha opozycja wśród prawych rycerzy Zakonu, mających dość gwałtów i zbrodni.
Herkus, jako natangijski "nobilis" dostrzegał, jak Zakonowi śpieszy się zdobywać kolejne ziemie i jak dla realizacji swych politycznych celów Krzyżacy utrzymywali przepotężną armię Przemysła II Ottokara kosztem tubylczej ludności. Zakon szafował zdobytą ziemią pruską według własnego uznania. W latach 1251-1254 wydzielił terytorium przekazane następnie biskupowi warmińskiemu Anzelmowi. Posiadłości kościelnego dostojnika od tej pory zarówno od południa, jak i od zachodu zaczęły sąsiadować z ziemią Wore i dobrami Montemidów. Herkus przekonywał się, że należy informować kurię papieską o prawdziwym postępowaniu władz Zakonu. Przecież zdarzyło się już, że bracia-rycerze byli obłożeni klątwą za mordowanie nawróconych Galindów a świadczył też przeciwko nim nawet uczestnik wyprawy Przemysła II Ottokara na Sambię niejaki biskup Henryk. Należało działać rozważnie i powstrzymać agresję Krzyżaków, którzy mając poparcie litewskiego władcy Mendoga i króla Danii, zamierzali ostatecznie rozprawić się ze Żmudzinami i poprzez ich ziemie uzyskać łączność z posiadłościami w Inflantach. Byłoby wówczas państwo krzyżackie bardzo rozległe - cały południowo-wschodni zakątek wybrzeża Bałtyku mógł się znaleźć w ich ręku. Monte kontaktował się i naradzał z innymi "nobiles". Jego poczynania były śledzone przez krzyżackich wywiadowców. Uważano, że spiskuje i jest niebezpieczny. Przecież tyle dobrego otrzymał z rąk Zakonu, a przy tym nakarmiony szczytnymi ideałami w Magdeburgu, kontestuje poczynania Krzyżaków na swojej ziemi. Herkus nie bał się walki, ale uważał, że powinna posiadać głębszy sens. Powinna dać zwycięstwo, tzn. zacząć się w odpowiednim momencie i przebudować myślenie wątpiących rodaków.


* kondotierzy - najemnicy, żołnierze służący cudzej sprawie tylko dla zysku